Jestem już po pierwszych koszeniach Makitą RBC 420E i muszę przyznać, że wrażenia są jak najbardziej pozytywne. Moc 2 koni mechanicznych w zupełności wystarcza na moje potrzeby, jeśli nie kosimy mnóstwa wielkich chaszczy, zadowoli ona większość użytkowników.
Spalanie kosy jest takie jak podaje producent, jeden zbiornik mieszanki wystarczy nam na około godzinę koszenia. Trzy milimetrowa żyłka doskonale daje sobie radę nawet z grubszymi zaroślami, nie występuje problem z zawijaniem się dużej trawy wokół głowicy, czego doświadczyłem przy innych kosach. Doskonałym rozwiązaniem jest automatycznie uwalniana prawidłowa długość żyłki, nazwane to jest systemem "bump&feed", nie trzeba więc co chwilę uderzać kosą o podłoże aby żyłka wysunęła się na prawidłową długość. Oczywiście jeśli na przykład kosimy miękką trawę można tradycyjnie uderzyć głowicą o ziemię aby wysunąć żyłkę.
Poniżej zdjęcia z pracy kosą spalinową Makita.
Kosa nie jest ciężka(7,5kg) i pracuje się nią naprawdę przyjemnie, jest dobrze wyważona, nie czuć mrowienia w rękach podczas pracy. Aby komfortowo nią pracować trzeba poświęcić sporo czasu na dobre ułożenie szelek, gdy to się nam uda będziemy mieli przyjemność z pracy. Tak jak pisałem w pierwszej części recenzji dla mnie minusem jest pas ochronny, po trzech godzinach pracy czułem nacisk kosy na moim udzie :) Co do szelek też mam mieszane uczucia, wolałbym aby pasy naramienne były nieco szersze, przez co lepiej by leżały na operatorze. W związku z tym, że szelki są wąskie, miałem problem z szybkim i prawidłowym ich założeniem, ciągle się plątały i trudno się zorientować gdzie przód a gdzie tył, ale może to tylko ja mam takie odczucia i problemy.
Podsumowując, jestem zadowolony z zakupu i liczę na to, że kosa będzie sprawdzać się znakomicie przez wiele lat.
Pamiętajmy aby podczas pracy zakładać rękawice, maskę na twarz oraz nauszniki co uchroni nas przed uszczerbkiem na zdrowiu.
Jeśli masz jakieś uwagi lub pytania podziel się nimi w komentarzach.